Kintamani, Bali – region piękny, jak i straszny

Przeczytasz tu o:

Kintamani, Bali | Bali | Bulkan Batur | Indonezja | Azja

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Bali to absolutny TOP jeśli chodzi o kierunki podróżnicze ostatnich lat. Kompletnie mnie to nie dziwi – niesamowita kultura, rajskie plaże, uczynni mieszkańcy, wyśmienite jedzenie, dzika natura… no właśnie. Natura. Kintamani to dystrykt na Bali, gdzie naturę się kocha i nienawidzi jednocześnie. Jeśli masz w planach odwiedzenie tego rejonu będąc na Bali, koniecznie przeczytaj ten wpis! Gwarantuję, że przekażę Ci wiedzę, która może wpłynąć na Twoje dalsze decyzje!

Co znajduje się w regionie Kintamani, Bali?

Wulkan

Główną atrakcją, która od lat przyciąga turystów w te rejony jest wciąż aktywny stratowulkan, o nieco odpychającej nazwie Batur. Co prawda, jego wysokość to raptem 1717 m n.p.m., ale widoki z góry są spektakularne, niczym z samego Everestu. Nie przesadzam, a później nawet Ci to udowodnię!

Batur nie jest najwyższym szczytem Bali. Wyższy od niego jest Agung, który ma nieco ponad 3000 m n.p.m. Tak się składa, że na wulkan Agung również można wejść, ale uwaga – ten szczyt uznawany jest za jeden z najtrudniejszych i najbardziej wymagających szczytów w Indonezji. Na tamten moment czułam, że nie jestem gotowa kondycyjnie na takie wyzwanie.

kintamani, bali widok
kintamani bali widok

hotel, kintamani bali
Widoki z naszego hotelu…
ja, kintamani widoki bali
…i widoki w wiosce.

Gorące źródła

Tam gdzie wulkany, tam gorące źródła. Niestety tak się składa, że te w okolicach Kintamani na Bali nie cieszą się najlepszą opinią. Przede wszystkim chodzi o zaniedbaną infrastrukturę, brud i niekoniecznie ciepłą wodę.

My ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na wizytę w okolicznych „termach”, właśnie ze względu na wiele negatywnych opinii. Nic nie zniechęca mnie bardziej do wizyty w takich miejscach, jak komentarze nawiązujące w treści do brudu, pleśni i śliskich, zzieleniałych kafelek. Dodatkowo, nie ukrywając – pogodę tego dnia mieliśmy kiepską. Było pochmurnie i wietrznie, a przelotnie kilka razy w ciągu dnia pokropiło. Nie chciałam ryzykować zapaleniem zatok, które pojawia się u mnie regularnie od kilku lat.

*Zawsze podczas czytania opinii na Google Maps radzę, aby sprawdzać najnowsze wpisy! Niektóre obiekty mają opinie sprzed wielu lat, a poziom oferowanych usług mógł się drastycznie zmienić w międzyczasie.

Jezioro (Danau Batur)

Góry i jezioro w jednym… moje ulubione połączenie! Chyba dlatego tak z sentymentem wspominam pobyt w Kintamani. Ubolewam tylko nad stanem wody w jeziorze, która niestety nie zalicza się do najczystszych. Jak to na Bali bywa, także tutaj należy spodziewać się zanieczyszczonej wody.

kintamani, bali
Jezioro widziane z góry

Wioska pod wulkanem Kintamani, Bali

U podnóży wulkanu rozlana jest wioska, która przyjęła nazwę od całego regionu. Zdecydowana większość hoteli, hosteli i homestay’i znajduje się pod samym wulkanem, przy ścieżkach otwierających drogę na szczyt. Wiele obiektów to nowe, świeżo zbudowane bungalowy i apartamenty z niemalże luksusową infrastrukturą wokół. Wiele miejsc dopiero się buduje, co daje jasny sygnał, że zainteresowanie rejonem rośnie. Nowe obiekty spełniają oczekiwania nawet najbardziej wymagających turystów, za niewielkie pieniądze.

W wiosce baza restauracyjna nie jest szalenie rozwinięta, ale podczas pobytu z pewnością głodny/a chodzić nie będziesz. My akurat najsmaczniej zjedliśmy w ALAM Warung by NUSA Kitchen, gdzie przy obiedzie towarzyszyły nam kotki 😉

Ceny w lokalnych Warungach (czyt. restauracjach) są raczej niskie i smaczny obiad zjesz już od ok. 10 PLN od osoby.

kintamani, bali
Co jesz?

Jeśli masz potrzebę ulokować się w przyjemnej, instagramowej kawiarni, to polecam podjechać do części miejscowości na wzgórzu. Tam, trafisz z całą pewnością do kawiarni AKASA Specialty Coffee, z której będziesz miał/a wspaniałą panoramę na wulkan i całą okolicę.

Jak się dostać do Kintamani na Bali?

Na Bali najłatwiej wynająć sobie kierowcę, który zawiezie Cię pod wskazany adres. Bardzo często taką usługę proponują hotele w których zarezerwowałeś/aś nocleg. Tak było również w naszym przypadku. Kierowca przyjechał pod wskazany przez nas adres, odebrał nas i zawiózł bezpośrednio do hotelu. Nie będę ukrywać, że ceny przejazdów do najniższych nie należą.

Kwoty, jakie zapłaciliśmy za poniższe trasy (kurs na dzień 18.11.23):

  • Ubud – Kintamani -> 400 000 IDR, ok. 105,00 PLN
  • Kintamani – Lovina -> 550 000 IDR ok. 145,00 PLN (mieliśmy także ofertę spoza hotelu za 500 000 IDR).

Dodatkowo muszę wspomnieć, że na Bali Grab nie jest specjalnie popularny – według lokalsów ma za niskie ceny. Krótko mówiąc, masz nikłe szanse na znalezienie tam transportu, tym bardziej w szczycie sezonu. Radzę zainstalować sobie aplikację InDrive, gdzie możesz z kierowcą negocjować ceny. Aplikacja jest wyjątkowo przydatna na Bali oraz w Tajlandii.

aplikacja indrive
Logo aplikacji InDrive

Innym sposobem jest wynajęcie skuterów, ale w naszym przypadku nie wchodziła ta opcja w grę. Poza tym, Kintamani to rejon górzysty, gdzie drogi są kręte, wąskie i zatłoczone. Bałabym się pokonywać je na skuterze.

Jeśli rodzi Ci się w głowie pytanie, dlaczego nie skorzystaliśmy z jakiegoś środka komunikacji miejskiej, to śpieszę z odpowiedzią – bo nie ma. Bali jest ekstremalnie zatłoczone i zakorkowane. Tutaj praktycznie nie funkcjonują autobusy, a jedyne środki transportu to prywatne vany i busy, które kursują do najpopularniejszych i największych miejscowości.

Jak wejść na główną atrakcję Kintamani?

Być w Kintamani i nie wejść na Batur, to absolutny nietakt ;). Zacznijmy od tego, że na wulkan możesz wejść tylko z przewodnikiem. Turysta nie może zrobić tego na własną rękę. A przynajmniej, nie może zrobić tego legalnie.

Poniżej przedstawiam Ci ofertę jednej z firm. Zgodnie z informacjami na grafice:

  • Cena waha się od ilości osób w grupie ( 1 osoba – 700 000 IDR, ok. 185 PLN) im więcej osób w grupie, tym taniej,
  • Istnieje dodatkowa opłata w wysokości 150 000 IDR za osobę (ok. 40 PLN) jeśli po trekkingu chcesz skorzystać z oferty gorących źródeł,
  • W cenę wycieczki uwzględniono prywatnego przewodnika, wodę mineralną, śniadanie na szczycie góry, latarkę, bilety wstępu, kije trekkingowe (jeśli jest potrzeba),
  • Wejść możesz o dowolnej porze, ale zdecydowana większość decyduje się na poranne wejście na wschód słońca – Start zaczyna się ok. 3:45 nad ranem z Twojego hotelu, lub ustalonego wcześniej miejsca,
  • Trekking na górę trwa ok. dwóch godzin. Na szczycie masz tyle czasu ile potrzebujesz – zdążysz zjeść śniadanie, podelektować się widokami i porobić piękne zdjęcia,
  • Powrót jest w okolicach godziny 9:00, a zejście na dół jest o wiele szybsze niż wejście 😉
Oferta wejścia na mt. batur
Oferta trekkingu na Mt. Batur jednej z agencji w Kintamani, Bali

Jak wygląda trekking na wulkan?

Zdecydowaliśmy się na poranne wejście. Budziki nastawione mięliśmy na godzinę 3:00 w nocy, aby zdążyć zjeść lekkie śniadanie i wypić kawkę z torebki. Azjaci uważają, że trekking jest udany wtedy, gdy mogłaś\eś podziwiać wschodzące słońce. W tym przypadku się nie dziwię, widoki były spektakularne!

Naszą wycieczkę zabookowaliśmy poprzez nasz hotel Oemah Batur. Fajny, kameralny obiekt, z basenem i smacznymi śniadaniami. Jest zlokalizowany po drodze na wulkan, zatem z przewodnikiem umówiliśmy się na miejscu. Po krótkim zapoznaniu i rozmowie, ruszyliśmy w drogę.

Wejście jest krótkie, ale intensywne. Dla leniuszków istnieje możliwość częściowego wjazdu na skuterze, ale zakładam, że nie planujesz korzystać z tej opcji. Takie usługi utrzymują się głównie dzięki leniwym turystom z innych części Azji.

Od połowy drogi, ścieżka robi się coraz bardziej stroma. Na trasie łatwo poślizgnąć się na drobnych kamyczkach i potknąć o te nieco większe. Zdecydowanie jest to przejście, na którym można się zmęczyć i zasapać – wiem coś o tym 😉 Nie dając po sobie poznać, człapałam pod górę z uczuciem, że zaraz wypluję płuca.

batur, bali
Herbatka na szczycie

Jak się przygotować na wejście?

  • Przede wszystkim: ciepłe ubranie na „cebulkę„. Słowo daję, nigdzie podczas podróży po Azji nie zmarzłam tak, jak na Bali! Na szczycie wulkanu było wyjątkowo zimno i wietrznie, mimo że trekking zaczynaliśmy w krótkim rękawie. Warto zaznaczyć, że będąc już na górze, na wschód słońca z reguły trzeba chwilę poczekać. Idąc na szczyt z pewnością się zgrzejesz, ale licz się z tym, że później będziesz spocony. W połączeniu z silnym i przeszywającym wiatrem, gwarantuję Ci przemarznięcie. Przygotuj się dobrze! Przewodnicy na tę okazję oferują Ci śniadanie, a za dodatkową drobną opłatą ciepłą herbatkę i koce (miej ze sobą drobną gotówkę),
  • Dobre buty – kilkukrotnie zaliczyłam potknięcie/ poślizgnięcie na żwirku. Buty trekkingowe jak najbardziej wskazane,
  • Poza wodą, którą otrzymasz od przewodnika, proponuję mieć ze sobą inny napój, który lepiej gasi pragnienie – sok pomarańczowy, izotonik lub wodę z elektrolitami,
  • Dobry aparat, bo widoki będą spektakularne,
kintamani, bali
batur, kintamani bali

widoki z wulkanu batur

kintamani, bali
ja, wulkan batur, kintamani

A nie mówiłam, że widoki będą spektakularne?! Góra Batur mnie absolutnie zachwyciła. Mieliśmy też sporo szczęścia, bo im wyżej słońce wschodziło, tym pogoda się polepszała. Chmury i mgła powoli odsłaniały widok na dolinę, a słońce rzucało złociste światło.

Mroczna strona Kintamani, Bali

No dobra, ładnie już było, ale czas nieco zejść na ziemię. Mogłoby się wydawać, że Kintamani to kolejny rajski region na mapie Bali, ale ja rajem go nie nazwę. Niestety, ale kilka niedogodności skutecznie uprzykrzyło nam pobyt.

Prawdopodobnie, spora część osób, czytająca ten wpis uzna, że przesadzam, lub miałam pecha. Nie ma sprawy, być może tak jest w rzeczy samej. Po prostu nie chciałabym później pisać w komentarzach „a nie mówiłam…” lub w ogóle nie uprzedzić i budować wokół Bali magiczną bańkę rajskości.

Muchy

Od początku. Do Kintamani z zatłoczonego, ale wspaniałego i uduchowionego Ubud, dostaliśmy się, rezerwując wcześniej auto z kierowcą w naszym przyszłym hotelu. Droga była długa i kręta, ale ciekawa. Zza szyby auta mogliśmy podziwiać spokojne życie mieszkańców nieturystycznych regionów wyspy. Bliżej celu, krajobraz zmieniał się na coraz bardziej górzysty.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, poczuliśmy niższą, o wiele przyjemniejszą temperaturę. Hotel był ładny, gospodarze uprzejmi. Widoki z ogrodu były przepiękne! Uderzyła mnie tylko jedna rzecz. W myślach zadałam sobie pytanie: „Czy ja śmierdzę, że muchy tak do mnie lecą?” Wiem, że R. także zadał sobie to pytanie w głowie, a na jego twarzy widać było grymas wątpliwości.

To nie my byliśmy problemem. Muchy były dosłownie wszędzie. Latały i siadały na człowieka, wykorzystując każdą okazję i chwilę nieuwagi. Przez najbliższe trzy dni muchy towarzyszyły nam w każdej możliwej czynności na dworze.

Problem był tak wielki, że podczas jedzenia, posługiwałam się tylko jedną ręką, bo drugą bez przerwy odganiałam muchy. Siadały wszędzie – na mnie, na talerz, na szklankę. W hotelu przy stolikach, przy których serwowali posiłki, stały kręcące się odstraszacze na muchy, które nie wiele dawały. Pewnego razu doszło w końcu do sytuacji, gdzie R. w ryżu z warzywami znalazł martwą muchę…

Mieszkańcy regionu przyzwyczaili się do tego stanu rzeczy. Nie ruszały ich muchy chodzące po całym ciele, nawet po twarzy. Na pytanie, skąd tu taki problem, dlaczego tyle much tu lata, odpowiadali, że to są tereny wiejskie, trwają żniwa to i muchy muszą być. Według komentarzy, które czytałam na portalach rezerwacyjnych i Google Maps, problem z muchami jest tu niemalże permanentny.

Pająki

Tam gdzie muchy, tam prawdziwy raj miały pająki. Nie wiem nawet, czy znajdę słowa, które odpowiednio opiszą skalę, dlatego udostępnię Ci link do filmu, który przedstawi Ci, z czym będziesz się mierzyć podczas pobytu w rejonie Kintamani na Bali. Kliknij TUTAJ i wróć zaraz do mnie!

Te widoki to była moja mała codzienność. Pajęczyny były wszędzie – na drzewach, liniach wysokiego napięcia, między domami. Tak naprawdę cała wioska jest pokryta pajęczynami. Jedynie właściciele obiektów noclegowych usuwają je ze swoich terenów, aby nie straszyć turystów.

Na domiar złego, według informacji jakie uzyskałam, młode z gatunku tych pająków, potrafią przenosić się z wiatrem, na swoich utkanych sieciach. Dosłownie unoszą się na wietrze, w celu poszerzania swoich terytoriów. Latające pająki to jest dokładnie to, czego brakowało mi podczas tej podróży… Warto dodać, że wszystkie te olbrzymy, są samicami! Samce nie rosną nawet w połowie tak duże.

pająki w kintamani, bali
pająki w kintamani, bali

pająki na bali
Standardowy widok na ulicach Kintamani na Bali

Nie będę ukrywać, że widoki w wiosce początkowo mnie przeraziły. Z większymi pająkami miałam do czynienia tylko w Gwinei Bissau. Nie cierpię na arachnofobię, ale pająków nie lubię, a szczególnie takiej wielkości. Spędziliśmy w wiosce trzy noce i faktem jest, że ani razu nie zauważyliśmy pająka, który nie znajdowałby się na sieci.

Ostatecznie, nie są one realnym zagrożeniem dla człowieka i jeśli będziesz trzymać się z dala od miejsc ich skupisk, to nie masz czym się martwić. Niemniej jednak, widok przeraża. Jeżeli cierpisz na arachnofobię, przygotuj się porządnie na wyjazd w te rejony. Być może widoki, które tam zastaniesz będą dla Ciebie zbyt dużym obciążeniem – zastanów się, czy jesteś na to gotowy/a.

Osy

Przy naszym hotelu ewidentnie znajdowało się gniazdo nieprzyjemnych latających stworzeń. Ja nazwałam je czarnymi osami, bo tak też wyglądały, chociaż wielkością bliżej im było do europejskich szerszeni. Szybkie, zaczepne i wścibskie – wielokrotnie uciekałam przed nimi w popłochu, bo ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było użądlenie. Według mieszkańców użądlenie nie jest niebezpieczne dla człowieka, ale bolesne. Zakładam, że sprawa może wyglądać inaczej, jeśli pojawi się reakcja alergiczna.

osa
Latający i złośliwy potwór

Osy widywaliśmy głównie przy naszym hotelu oraz w okolicach głównej drogi. Podczas próby odpoczynku przy hotelowym basenie, jedna prawie usiadła mi na plecach. To był znak, że z całą pewnością tu nie odpocznę. Mogę teraz też wspomnieć, że wszelkie owady latające były również po części powodem, dla których nie poszliśmy na gorące źródła – relaks wśród much i os dla mnie nie był możliwy.

Podsumowanie Kintamani, Bali- czy jest sens, czy warto?

Kintamani na Bali to przepiękny region, tu nie mam wątpliwości. Krajobraz jest fenomenalny, trekking na wulkan Batur był piękną przygodą. Jeśli rozważasz tutaj przyjazd, to uważam, że warto. Widoki rekompensują dyskomfort spowodowany niedogodnościami, które opisałam powyżej.

ALE! Proponuję spędzić tu jedną, max. dwie noce. Wejście na Batur wcześnie rano nie ogranicza Cię do wyjazdu tego samego dnia. Jeśli powrót z trekkingu będziesz miał/a w okolicach godz. 9:00, to o 12:00 bez problemu możesz ruszyć dalej z wynajętym kierowcą.. My w ciemno zaklepaliśmy trzy noce i prawda jest taka, że ostatniego dnia nie mieliśmy za wiele do roboty. A frustracja spowodowana ciągłym odganianiem much była ogromna!

Muszę zaznaczyć, że opisane wydarzenia były moimi doświadczeniami. Być może, podczas Twojego pobytu nie będzie już takiej ilości much, osy zostaną wytępione, a pająki znajdą sobie inny dom. W każdym razie, na bieżąco śledzę, co się dzieje w okolicach wulkanu i wiem, że powyższe problemy wciąż występują.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej, o zwierzętach i owadach, które możesz spotkać w Azji, to proponuję Ci TEN WPIS. Zawarłam w nim najważniejsze informacje o faunie, które być może, uratują Ci kiedyś zdrowie lub życie!

obrazek informacyjny